poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Codzienność po urlopie

I znów muszę się podnieść rano, bardzo rano do pracy... A dziecko moje nie wie co się dzieje. Tyle czasu
spędzaliśmy razem wszyscy, we trójkę, a teraz znowu ma zostać w domu... z babcią...
I to "mamo"... delikatnie wypowiadane przez sen albo "tato"... już nie mama, tata. Słychać jej uczucia w tym co mówi. Jak słyszę "tato" to aż się buzia mi uśmiecha tak pięknie to brzmi.
A ja przecież wychowałam się bez taty. Mój Tom też. Nikt z nas nie wie jak należy się zachowywać bo nikt wzoru nie miał. Ale natura jest najlepsza i wszystko sama podpowie. A widzę jak on się stara, ile radości daje mu czas spędzony w towarzystwie Małej Księżniczki. Bo Księżniczka to już jest i muchy w nosie potrafi mieć, taka doroślejsza się stała...
I znowu poukładać wszystko jakoś trzeba...
Ale może pozwolenie będzie na budowę w tym tygodniu!! Pani urzędniczka taką iskierkę nadziei dziś nam dała. A ja trzymam się tej iskierki i cieszę już, na nowo, i planuję na nowo...
No! Ale nie zapędzajmy się za bardzo, żeby znowu rozczarowania nie było wielkiego. Bo rozczarowania są najgorsze. W gorącej wodzie kąpana zawsze byłam, zawsze się niecierpliwiłam gdy coś sobie ubzdurałam.
Tym razem juz pokorna bardziej jestem więc tylko czekam...
Choć tyle spraw przed nami do pozałatwiania, choć tyle telefonów trzeba wykonać, tyle spotkań przed nami i formalności... to zrobimy sobie małe święto jak to pozwolenie już będzie. Uczcimy nasz mały sukces w tym wielkim jak dla nas przedsięwzięciu.
A teraz popracować muszę trochę. Mile zaskoczona zostałam po urlopie, zaległości jest mniej niż przypuszczałam... To cieszy:))

1 komentarz:

  1. No to powodzenia i niech się spełnią marzenia o pozwoleniu ;-)

    OdpowiedzUsuń