wtorek, 15 stycznia 2013

Pole bitwy!



fot. Basia Piotrowska


Poległam... Tak jakby...
Nasze dziecko robi co chce.

Na nic zdały się moje plany, o niejedzeniu słodyczy, o myciu ząbków regularnie, o warzywach w jadłospisie, o spaniu samemu w łóżeczku.... ech! i w ogóle!

Bo dziecko nasze teraz robi co chce. Dosłownie.
I wiem że to tylko nasza wina,  rodziców, jeśli o winie mówić można.
Bo niby jest ok. Dziecko radosne. Bawi się. Tańczy! Nawet śpiewa czasem, tzn bardziej powtarza coś co śpiew przypomina. Dokładnie jak tatuś!
Wrzeszczy i buczy jeśli dzieje się coś nie po jej myśli, (jak mama:)). A że spokój ważny dla nas bardzo więc rzadko buczy. I właśnie.

Nauczyła się wymuszać wszystko co chce. Mało kto ma tyle cierpliwości i siły woli żeby jej nie ulec.
Z tym spaniem to nie wiem kiedy tak wyszło, zawładnęła naszym łożem. W nocy potrafi nawet przerzucać mną z jednej strony na drugą. Lubi mięć dużo miejsca a że łoże duże to i wszystkim jakoś było dobrze. Łóżeczko za małe, szczebelki obijają ręce i w zasadzie służy tylko do dziennych drzemek. Położona wieczorem max dwie godziny prześpi a potem sama się gramoli do nas.
Nie panuję nad tym. Tłumaczę sobie że jeszcze troszkę. Nowe łóżko kupimy, nowy pokoik, dużo miejsca, przeprowadzka będzie to się oduczy...
I sama ciekawa jestem jak będzie.

Z tym jedzeniem to też tak jakoś samo. Nigdy nie byłam zwolenniczką zmuszania. Jadła jak chciała, jak nie to nie. Tylko że teraz sama chce decydować co będzie jadła i na pewno nie są to zdrowe warzywka albo mięsko jakieś pyszne.
I kłócimy się. Ja mówię że trzeba zjeść obiad a jeśli nie chce to nic innego nie dostanie. A ona do lodówki się dobiera i szuka parówki, jogurtu albo do szafki po kulki czekoladowe chce się dostać... A obiad przecież powinna zjeść... choć troszkę.

Na wodę pogniewała się ostatnio. Wrzeszczy jak się ją do wanny wkłada. I niby nic się nie wydarzyło, nie wystraszyła się, przeżyć wielkich w tej wannie nie miała. Nic. Nie chce się myć. Po prostu. I już nawet o myciu włosów nie wspomnę. Codziennie walka. A jak odpuszczam jej czasem to myślę sobie że to chyba mnie oddala od  mojego celu bardziej niż przybliża.

I ten nocnik nieszczęsny. Na siłę jej nie posadzę przecież. Mam wrażenie że kilka tygodni temu była bardziej rozwinięta w tej kwestii niż teraz. Majteczki treningowe, dwa nocniki, nakładka na sedes, książeczka "Nocnik nad nocnikami", cuda!!  I ona wie doskonale o co chodzi, kilka razy się udało, a teraz jakby zabawę miała że my tak chcemy bardzo ja posadzić gdzieś. Więc nie siada! I już!

Zęby umyje. I owszem. Ale sama. Broń boże żeby ktoś pomagał. Więc ja już wiem jak one są super czyste. Zwłaszcza że "lulu" to czekolada w jej języku i częściej gości na małych ustach jak "mamusia". Bo "MAMUSIA" (tak pięknie i czule) też mówi.

 Ubieranie, rozbieranie, przebieranie.... to mordęga jest ostatnio! Już nie marzę o strojeniu dziewczynki i sesjach fotograficznych. O nie! Spokój wolę!
Basi się udało! Zdjęcia są i nawet przebrała się dziewczynka w bluzę Patryka.




I co ja mogę??
Kocham jej uśmiech i radość. Nie potrafię  na siłę zmienić tego czego ona zmieniać nie chce.
Każdy po trosze się nią zajmuje. Mama po pracy, tata zależy jak zmiana wypadnie, babcia jedna  bo na miejscu jest i druga jak wolne ma. Każdy trochę rozpieszcza. Każdy coś swojego chce przekazać. Każdy po swojemu tłumaczy rzeczy ważne...

Nie panuję nad tym...

Może to i moja wina. Bo nie byłam stanowcza, bo nie przekazałam zasad. Bo dom teraz wykończyć chcemy i czasem po prostu nie chciało się więcej niż trzeba...
Może...
Ale jak widzę jej uśmiech na buzi jak sama je rosół, choć usmarowana od pasa do góry, i do wieczora tak biegać będzie bo nie chce się przebrać, to i mi się oczy świecą z radości.

Bo mądre dziecko jest z tej mojej Lenki i wiem że na wszystko przyjdzie czas....

18 komentarzy:

  1. No i fajne portrety wyszły, właśnie w tej błuzie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Iza wybacz ale śmiać mi się tylko chce!!! haha. U mnie jest to samo tylko z dwójka!! Dokładnie wszystko się zgadza!!!!!!
    Tez mówię do męża ze jesteśmy tutaj na wojnie i niestety przegrywamy haha. A walczymy o każda najmniejsza rzecz chyba! Nie ma lekko!!! Ale ja już nauczona doświadczeniem, liczę na to, ze niedługo to minie! Dzieciaki maja silna potrzebę akcentowania swojej niezależności !
    Cudowna Lena :):):) Rozczula mnie bardzo:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie pocieszam się ciągle tym że to minie. Nie wiem tylko kiedy... ale poczekam. Wyjścia nie ma:)

      Usuń
  3. szef w domu musi być, a że padło na nią... ;) pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  4. ojejjej... ale chaos ;) aż się boję co to u nas będzie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe! mam wrażenie że już gorzej być nie może:)

      Usuń
  5. Temperamentna ot co i w życiu sobie poradzi chociaż:)) Ten uśmiech zaś jest Iza najważniejszy to taka kwintesencja macierzyństwa bo przecież cóż ważniejsze od tej radości i beztroskiego dzieciństwa?... Tak jak piszesz na wszystko przyjdzie czas:)
    Uwielbiam Was dziewczyny mądre moje:**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oleńko i my Was uwielbiamy!!!
      Wiesz że już kilka osób mówiło że ona to sobie w życiu da radę:) I chyba z tego się cieszę najbardziej:) I przetrzymam wszystko byle jej było dobrze:))

      Usuń
  6. Ale boska Lena!!!!! jaka ma minę zadziorną! Iza!!!!! nic Lence nie jest!!! :-)) NIC!!!! To norma!!!!!! ja przechodizłam przez każdą jedną rzecz o której piszesz!!! i ten nocnik że przed chwilą umiała a po pół roku na podłogę woli zrobić siusiu.. i ten lęk przed wodą.. i wszystko inne!! Dzieci chcą mieć wpływ na świat i rzeczywistość. ten wiek taki akurat do tego! bo zaczynają dzieci w tym wieku zdawać sobie sprawę, że jednak mam coś do powiedzenia! no i się zaczyna hahaha ale to mija!!!! mija!! i o tym musisz pamiętać Iza :-)) bo inaczej zwariujesz :-) Buziaki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe! To mnie uspokoiłaś! Ale dobrze że to mija! I czekam już kiedy. Będę pamiętać i cieszyć się na razie tym że taka rozgarnięta z niej osoba! Bo charakterek to ona ma!!
      Buziaki!

      Usuń
  7. Hihihi...myślę,że ja z moją Sarą będę miała dokładnie to samo...bo charakterna jest i wie czego chce już teraz...czasem aż boję się co będzie za kilka miesięcy :)) Lenka cudna jest...i widać,że szczęśliwa...a to przecież najpiękniejsze jest kiedy się widzi własne dziecko pełne szczęścia i beztroskiej radości :) Pozdrawiam Was cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, myślę że silny charakter to dzisiaj dobra cecha więc jakoś się ciesze że to dziecko to takie "silne" będzie:) A skoro szczęśliwa jest to i ja jestem! Cóż mi zostało? Przetrwam wszystko! Pozdrawiam i Was dziewczyny!!

      Usuń
  8. indywidualistka Ci rośnie :)

    OdpowiedzUsuń