czwartek, 6 grudnia 2012

...



Świat. 
Początek, koniec, kolejność wszystkiego i ten ład odwieczny... tylko człowiek go burzy.

Ktoś się rodzi, ktoś umiera...

Naturalne to takie a jednak mimo to nie łatwo godzić się na wszystko tak bez buntu. 
Dlaczego? Po co? 
I nie warto o tym myśleć przecież, i tak wiele złych wieści ciągle dookoła, wiele zła obok. 
Ale wierze w to że świat jest piękny a ludzie dobrzy... Mimo wszystko!
Wiem że wszystko mija i na wszystko jest wyznaczony czas pod słońcem. Wiem że nawet jeśli najdą mnie chwile zwątpienia to w końcu po dniach kilku podniosę się...

Ktoś się rodzi, ktoś umiera...
Urodziła się Hania... córeczka mojej dobrej koleżanki z liceum. 4 lata mieszkałyśmy razem w internacie potem w wynajmowanym poddaszu. Tyle pięknych chwil nas łączy...
Teraz widujemy się rzadko, bardzo... 
I Haneczka "bryka już na świecie" jak to napisała jej mamusia:)

Umarła koleżanka mamy... Jakoś tak szybko, bezboleśnie chyba i w nocy. 
Córka z nią zamieszkała, ta starsza, nie była sama. Myślałam że Święta spędzą razem...
Przykro tak... smutno bo Mikołajki przecież a młodsza córka, ta wyjątkowa bo inna, obchodzi dzisiaj urodziny... bez mamy już...

I wiem, miałam nie pisać...
Napisałam bo to refleksja dla mnie na kolejne kilka dni. 

Człowiek silniejszy się staje dzięki doświadczeniom... silniejszy duchem.


5 komentarzy:

  1. Piękna ta Twoja refleksja i prawdziwa jakże... Kilka dobrych lat temu umarła chrzestna mojej siostry, a tego samego dnia urodziła się dziewczynka, której chrzestną została moja mama... Takie to życie przewrotne, a z drugiej strony poukładane niesamowicie...

    OdpowiedzUsuń
  2. http://onelittlehappiness.blogspot.ie/6 grudnia 2012 20:33

    przykro mi...
    moja przyjaciółka zmarła w sierpniu,w dniu jej pogrzebu rodziła sie moja Marcysia...

    OdpowiedzUsuń
  3. [*] przykre, wczoraj dowiedziałam się ze zmarł znajomy chlopak... 26 lat i tak tragicznie :(

    OdpowiedzUsuń