środa, 5 czerwca 2013

Strach


Myślałam że mnie to nie dotyczy
myślałam że jestem silna
myślałam że już smutkiem wiać nie będzie...

Nie. Nie płaczę. nie załamuję się.
I może to głupie,
Ja się boję.
Od kilku dni, tygodni kilku, się boję
nie boję się burzy, pająków czy myszy
nie boję się nawet tego że do nieba nie pójdę może...
boję się że mnie zabraknie...
tak po prosttu, jak bańka pryśnie życie
nie zdążę
nie dokończę
nie powiem tego co powiedzieć chcę...

Przeżywając każdy dzień nie myślę o tym że coś stać się może,
nie popadam w panikę jak wsiadam do auta, jadę do pracy czy w tej pracy jestem...
Nie,
po prostu staram się żyć, bardziej i mocniej
i jakbym chciała na zapas przeżywać każdą chwilę.
Nie ważny dla mnie bałagan, obiad czy praca
ważne by Ją dotykać, czuć, głaskać, przytulać...
by w Jego bezpieczne ramiona się wtulić, by wiedział że ja zawsze dla Niego wszystko...
Z nimi najwięcej czasu chcę spędzać i do nich szybko wracać.
Razem marzenia mamy spełniać
razem cieszyć się każdą wypracowaną chwilą
razem jeść i spać.
RAZEM

Nie jestem w stanie spisać tego co chciałabym przekazać
myśli są jakoś zwariowane i błądzą po głowie.
Nie jestem w stanie powiedzieć słowami moim bliskim tego wszystkiego co chcę...

Może to znowu jakiś kolejny "etap" przeżywania straty... może?
może to ta pogoda, która deszczem płacze codziennie... może?

Wiem jedno,
życiem swym chcę pokazać piękno i dobro!
Tak, by w razie gdyby... wiedzieli jak żyć.
Znali odpowiedź na pytania bez odpowiedzi,
wiedzieli jak cieszyć się i odkrywać nowe rozdziały życia...

Teraz więcej rozmawiamy
ja strachu nie chcę już czuć
mam nadzieję że to minie...


fot.Aga - Galeria Wieszaczek

24 komentarze:

  1. Piękny post!!
    Też tak czuję... mam nadzieje, że starch szybko minie!
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Wiesz ten strach chyba trochę zawsze jest, u każdego, tylko u mnie ostatnio jakoś taki ogromny się zrobił. Chciałabym żeby nie dawał o sobie znać tak codziennie chociaż.

      Usuń
    2. Tak, jest u każdego, przychodzi I odchodzi jak nieproszony gość... U mnie też, a odkąd mam dzieci to coraz częściej... ale nie poddaje się, zamykam szybko drzwi jak wychodzi na cztery spusty I mam nadzieję, że nie prędko znowu się pojawi!!
      Trzymaj się Kochana!

      Usuń
  2. Wiesz... Pamiętam jak mama odeszła wszyscy mówili, że rok dużo zmieni, żebym sobie pozwoliła na ten smutek, na "nastroje" na przeżycie, że sama zobaczę, że oczywiście każdy inaczej, ale że "rok" tak mi utkwiło to - bo rzeczywiście (nie powiem, żeby rok odmienił wszystko, NIE) Ale ten rok był na "pogodzenie się" na zaakceptowanie. Inaczej kiedy odchodzi ktoś komu zycie miało dużo do zaoferowania, inaczej kiedy ten kto sam chciał odejść, inaczej kiedy niespodziewanie, inaczej kiedy po cierpieniach, zawsze inaczej. I każdy przeżywa inaczej, ale chciałam Ci podarować od siebie ten "rok" żebyś pozwoliła samej sobie i najbliższym, by to zaakceptowali, wspierali i nie naciskali na ten rok powolnego, trudnego pożegnania, wyciszenia, dziwnych stanów... I ogromnie CIę wspieram tak duchowo, byś poczuła w sobie spokój i ciszę i polecam (choć to literatura dziecięca" "Gęś, śmierć i tulipan" wydawnictwa hokus-pokus, polecam gorąco, bo chociaż ta mała niepozorna książeczka nic nie tłumaczy - to tłumaczy wszystko i choć nic nowego nie mówi, to mówi jakoś tako, że się słucha i chociaż wydawało by się, że my przecież wszystko wiemy - to ona pokazuje, że zapominamy, że nie umiemy tak wiele małych prostych rzeczy.
    I ściskam, a wbrew emocji słów to na fotografii wyglądacie jakby się Wam niebo do stóp kładło nisko uśmiechnięte!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och Maryś... dziękuję Ci.
      I wiesz ja niby wiem, teoretycznie wiem... ale to wszystkie trudne takie w praktyce czasem. Jednego dnia jest dobrze by drugiego było okropnie źle. Złością reaguję na byle co, na dziwne zachowania mamy też... by zaraz żałować. I bać zaczęłam się tak bardzo że gdyby mnie nie było to oni to będą właśnie czuć, jak ja, teraz... takie koło zataczam myślami.
      I ja wiem że "rok" ma duże znaczenie... i chyba dlatego ten czas tak wolno biegnie. Bo dopiero niewiele ponad 4 miesiące...
      Dziękuję Maryś raz jeszcze. Za wsparcie Twoje, słowo dobre, za wszystko. Książeczkę zamówię chyba bo przeczytałam recenzje.
      A zdjęcia rzeczywiście, takie promienne. Bo Lenka to nam wszystkim życie ratuje, już to pisałam kiedyś. I gdy ona się śmieje, śmieje się cały świat. I moja mama też...

      Usuń
  3. Iza ja się zgadzam z Maryś. Nic na siłę.. na wszystko jest czas.. i jak się chce płakać to trzeba płakać.. jak się chce smutku i roztrząsania to trzeba sobie na to pozwolić.. ale jak czujesz że już nadchodzi moment jaśniejszych myśli to też wyjść mu na przeciw.. wszystko na spokojnie, powoli, żeby każdy stan przejść i rozpacz, i żal, i pretensje i akceptację i pogodzenie... Mocno kciuki za was trzymam!
    Dziś dowidziałyśmy się z Julitą, że zmarła nasza koleżanka z klatki z bloku w którym mieszkałyśmy... cały ranek płaczę i wałkuję emocje.. i zastanawiam się nad tym, jakie to życie kruche.. jakie delikatne.. i dlatego tak bardzo bardzo bardzo trzeba je dobrze żyć. Uściski Izunia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi Iwonko z powodu koleżanki... to życie tak kruche jest...
      Noszę w sobie ogromną nadzieję że będzie dobrze, że życie jest piękne, że teraz mam własnego "rodzinnego" Anioła Stróża! Wierzę bo jakby codziennie daje mi to odczuć. Widzę małe znaki, małe drobiazgi.
      Dziękuję Ci za wsparcie. Ciężko czasem poukładać to wszystko co w głowie siedzi, ale bardzo dużo daje mi to że piszecie, pomagacie, jak możecie...

      Usuń
  4. niesamowicie pozytywne zmiany na blogu!! bardzo mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, niby tylko tło zmieniłam, czcionki trochę ale i mnie się bardziej podoba. Drobiazgi a tak dużo jakby...
      Dziękuję! I ściskam!

      Usuń
  5. No tak to już niestety jest .. i ja miałam taka chwile w życiu gdy dowiedziałam się,ze guza mam,ze operacje muszę przejść ..i strach wielki w oczach miałam,ze dlaczego ja,my(na szczeście po operacji okazalo sie,ze to nic złośliwego)... bo wiesz moja mama tak właśnie zmarla.. zmarła przez guza,który rakiem był .. i wiele nocy przepłakałam,ale jakos staram sie trzymać i choć teraz inaczej jest i jakoś ja inna całkiem (drażliwa i przewrażliwiona na wszystko) to zgadzam sie,że trzeba brać garściami i cieszyć się każdą chwilą :) a Ty dzielna Jestes ;) i ściskam mocno,bo silna kobieta z Ciebie .. buziaczki dla Was i zdjecia cudne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem widzimy rzeczy ważne jak zobaczymy jak bardzo one ważne są... każde doświadczenie wpływa na nas. Stajemy się silniejsi i bardziej mądrzy życiowo. Jednak w obliczu straty zmienia się w nas wszystko jakby... jestem silna ale i Ty widać silna jesteś!
      Dużo ciepła życzę! I dziękuję że jesteś!

      Usuń
  6. Pieknie opisalas swoje uczucia. Doskonale Cie rozumiem. Strata bliskiej osoby uswiadamia nam jak kruche jest zycie- cieszmy sie nim ile sie da i miloscia ktora nas otacza.

    Tule mocno..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Tak, bardzo bym chciała by każdy doceniał co ma, skupiał się na dobrych rzeczach i nie musiał niczego żałować...

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Chyba każdy miewa, a w obliczu wydarzeń różnych mamy je bardziej...

      Usuń
  8. Nie wiem co Ci powiedzieć, nie wiem jakich słów użyć.. tak bardzo przeżywam to wszystko, tak bardzo chciałabym żeby nic się nie wydarzyło.. tak ciężko udawać że jest ok i myśleć że jest ok..piękny post! Jesteś silna!! Jak on!! Bardzo!!! Ja tak nie potrafię już..niebo płacze a ja z nim..tylko dzięki Wam jakoś sie trzymam i dziękuję za to jacy jesteście wspaniali! Choć serca Wasze krwawia dajecie nadzieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana! To ja dziękuje i dziękować będę Tobie. Tyle mi pomogłaś... tyle opowieści, dobrych wspomnień, tyle miłości w Twoich słowach i gestach... nawet nie wiesz jakie to ważne! Ja silna nie jestem aż tak!
      I chwila kryzysowa przyszła do Ciebie, daj jej upust, silna byłaś i jesteś ale popłacz ile chcesz! Słoneczko już idzie i do Was.
      Ściskam Cię mocno! Mocno jak tylko mogę!

      Usuń
  9. Ciepłe myśli przesyłam, oby tego strachu jak najmniej i jak najrzadziej, ciesz się każdą chwilą... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się cieszyć... a jeśli przyjdzie z tym strachem żyć to i tego się nauczę. Tylko na razie trudno jakoś...
      Dziękuję!

      Usuń
  10. Ja już tutaj byłam wczoraj Iza... Bardzo mnie tutaj mało ostatnio ale u Ciebie zawsze jestem:) Czytałam i potem myślałam o Tobie, o Twoim bracie i o tej sile, którą masz... Sile, w której są miejsca na słabości.
    Bardzo bliski jest mi Twój post.
    Ja mam w sobie taki strach cały czas... wiele razy się nad nim zastanawiam, czy to normalne jest? czy każdy tak ma, czy tylko ja?? Bo ja się cieszę życiem, nie jestem smutna a w najmniej oczekiwanym momencie przelatują mi takie myśli straszne przez głowę i wtedy mocniej przytulam i wtedy nie wkurza mnie ten piach na dywanie i już połamane, godzinę wcześniej kupione kredki...
    I to chyba to ten strach sprawia, że ja mocniej kocham...Świat się zmienia bez ostrzeżenia zawsze...
    Pięknie napisałaś wiesz?

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuje Julitko, wiem że jesteś...
    I dziękuje że napisałaś to co napisałaś, nie jestem samotna w tym co myślę.
    Mam huśtawki nastrojów ale mam życie, bliskich i to mnie trzyma i bardzo bardzo chcę przeżywać każdy dzień wszystkimi zmysłami!! I kochać bardziej też chcę!!
    Ściskam ogromnie!

    OdpowiedzUsuń